1 Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. 2 Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. 3 Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. 4 I Także w Kanadzie nie milkną echa wokół nowelizacji ustawy o IPN. Przed jej konsekwencjami tutejsza prasa ostrzegała już w 2016 roku. Dziś widzimy, że proroczo. Można pomyśleć, że przyjazd wysokiej rangą delegacji IPN akurat w tych dniach to dobry prognostyk i szansa na konstruktywny dialog w sprawie ostatnich kontrowersji. Ucieszyłam się, że Instytut podejmuje wysiłki, by gasić ten niekontrolowany pożar. Ale przedwcześnie. Chodzi bowiem nie o ramy dyskusji o Holocauście i nowej legislacji, lecz o budowę kolejnego pomnika. W połowie lutego (a więc w czasie najbardziej zaognionego sporo wokół ustawy) do Kanady wybrali się przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej. W Toronto delegacja spotkała się z przedstawicielami Polonii w siedzibie Polskiego Związku Narodowego. To tu w pierwszych słowach wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej Jan Baster przyznał, że ich pobyt nie ma zwiazku z rozgłosem wokół ustawy: „Nasze przybycie nałożyło się na pewną aferę związaną z Instytutem, choć przebiegającą bez udziału Instytutu”. IPN przyjeżdża do Kanady – po co? Celem delegacji były bowiem rozmowy o możliwości współfinansowania pomnika ofiar komunizmu w stołecznej Ottawie. Ma on powstać staraniem wietnamskich i koreańskich społeczności. Szerzej o tej inicjatywie przeczytają Państwo tutaj. Ale nie można było marzyć o lepszych okolicznościach. Polskim kryzysem wywołanym nowelą ustawy o IPN zajmuje się też tutejsza prasa, i to nie tyle w sekcji „Doniesienia z zagranicy”, ile raczej w „Komentarzach”. Dlaczego wiceprezes IPN nie spotkał się z kanadyjskimi liderami opinii, publicystami i naukowcami, by przedyskutować kontrwersje wokół nowej legislacji? Dlaczego zmarnował okazję, choć był na miejscu w najlepszym możliwym czasie? Baster przynaje: – Po pierwsze dlatego, że po co innego przyjechaliśmy. Po drugie dlatego, że nie ma tu specjalnie co komentować, a w każdym razie nie my powinniśmy to robić. Zresztą od innych kontrowersji wokół noweli wiceszef IPN także się dystansuje: – Mam głębokie przekonanie, że całe nieporozumienie jeżeli nie wynika z czyjejś złej woli, to wynika z tego, że nie wszyscy czytają przepisy prawne starannie i ze zrozumieniem. Myślę, że wielu nieporozumień można by uniknąć, gdyby wyciągać właściwe wnioski z precyzyjnych zapisów. [Ta ustawa] nie atakuje nikogo, nie stwarza niebezpieczeństwa dla wolności słowa. Jest naturalną próbą obrony dobrego imienia Polski wobec występujących wielokrotnych przypadków tego imienia szargania. Chwilę potem, na szerszym spotkaniu z Polonią, wiceszef IPN wyjaśni: – Nie o wolność słowa chodzi, lecz o wolność lżenia narodu i państwa polskiego. Prawdziwi naukowcy mogą prowadzić swoje badania w sposób nieskrępowany, dowolny. Artyści, nad czym boleję, mogą wyrażać swoją wrażliwość, swoje ekspresje w sposób też dowolny. Nie widzę tutaj żadnego momentu, w którym ktoś, kto myśli poważnie o ojczyźnie i o narodzie własnym, mógłby mieć coś przeciwko temu. Spotykamy się jeszcze przed wejściem zmian w życie, ale prezes już sugeruje, że nie będzie to narzędzie efektywnie wykorzystywane: – Dla mnie najważniejsze jest to, że ta ustawa jest. Pewnie nawet najważniejsze nie jest to, ilu będzie skazanych z tego powodu. Ale sama wola państwa, żeby w sposób stanowczy powiedzieć „nie” i zagrozić karą, jest tutaj najistotniejsza. Jak wyjaśniają przedstawiciele Instytutu, wcześniej zabrakło woli politycznej, ale od dwóch lat IPN – choć formalnie niezależny od bieżącej polityki – tę wolę dostrzega. – W tej chwili ekipa rządząca uznała, że należy zaopatrzyć państwo polskie w narzędzie prawne, które będzie można skutecznie wykorzystywać – tłumaczył Adam Siwek, szef Biura Upamiętnienia Walk i Męczeństwa, dodając, że podobne ustawy funkcjonują choćby w Izraelu czy na Ukrainie. Czy zmieni się zaangażowanie prokuratorów IPN w związku z listem wicemarszałka Senatu Stanisława Karczewskiego z początku lutego? W tym niebywałym piśmie marszałek wyjaśnia racje przemawiające za ustawą, ale też podnosi kuriozalny apel do Polaków żyjących poza granicami kraju. Apeluje „o dokumentowanie i reagowanie na przejawy antypolonizmu, krzywdzące nas sformułowania i opinie. Proszę o powiadamianie naszych ambasad, konsulatów i konsulów honorowych o pomówieniach naruszających dobre imię Polski”. Agnieszka Jędrzak, kierownik Samodzielnej Sekcji Kontaktów Międzynarodowych w IPN, przypomina, że jeszcze w 2017 roku została podpisana umowa o współpracy między MSZ a IPN, ułatawiająca taką wymianę informacji. – Już przed wejściem w życie tej ustawy współpracowaliśmy w ramach pojawiającej się w przestrzeni publicznej, zagranicznej dyfamacji, zniesławień, fałszywych kodów historycznych. Placówki dyplomatyczne nas o takich sygnałach informowały, przesyłały nam treści artykułów, odpowiednie piony merytoryczne reagowały. Polonia pyta o ustawę o IPN Pytań i spraw, którymi Polonia chce zainteresować IPN, jest mnóstwo: od sposobów dbania o miejsca pamięci, cmentarze i pomniki, głód materiałów edukacyjnych, a także kontrowersje wokół filmu dokumentalnego „Warszawa: sztuka w walce w ultranacjonalizmem”, jaki niedługo po warszawskim Marszu Niepodległości wyemitowała publiczna telewizja CBC. Dokument przedstawia punkt widzenia młodych artystów (w tym Marii Peszek) stojących w opozycji do obecnej narracji politycznej. Jego emisja spotkała się z ostrym stanowiskiem Kongresu Polonii Kanadyjskiej. Prezes tej największej organizacji polonijnej w Kanadzie Władysław Lizoń przekonywał, że to „szkalownie polskiego imienia”: – To jest paszkwil przeciwko Polsce. Jedna z kobiet chce opowiedzieć o trudnościach, jakie napotkała podczas realizacji dokumentu o Polsce („tylko prezydent Kaczyński i minister Fotyga nie sabotowali mojej drogi do filmu”), ale prowadzący sugeruje, że to nie miejsce i czas. W odpowiedzi słyszy z tylnych rzędów, że jest komunistą, szpiegiem i Żydem. Reżyserka dostaje mikrofon. Wraca też temat agentury w społecznościach polonijnych. To temat z rzadka dostrzegany z perspektywy Warszawy, ale dla emigracji to często wciąż niezabliźniona rana, żywa krzywda. Podziały są równie głębokie co w ojczyźnie: po jednej stronie złamane kariery, przekreślone życiorysy i poczucie straty. Po drugiej infamia, ostracyzm, oskarżenia o zdradę (nie zawsze słuszne). Listę Wildsteina czyta się tu wciąż na nowo. Ktoś pyta o Jedwabne – kiedy wreszcie ekshumacja? Ktoś inny przypomina, że minister Gliński przeznaczył 100 mln na Cmentarz Żydowski w Warszawie: – Kto to widział, żeby Polska Żydom cmentarze utrzymywałała? Powraca też temat nowelizacji ustawy o IPN. Na wątpliwości co do efektywności nowego prawa goście odpowiadają: grunt, że taka ustawa w ogóle jest. Głos zabiera mężczyzna w błękitnej koszuli. Opowiada o dziadku wywiezionym do obozu i o dzisiejszej atmosferze wokół wojennej historii Polski. Przekonuje, że ofensywa wokół ustawy o IPN jest chybiona, bo „trzeba dbać o ekonomię, o młodzież”. – Pomniki mijają się z celem, bo nic nie dają nowemu pokoleniu. Człowiek, który mówi, że dziś nie czas na pomniki, ale na edukację, jako jedyny spośród zabierających dziś głos nie dostaje braw od zgromadzonych tu Polaków. Odpowiada Adam Siwek z IPN, przekonując, że pomniki są jednym z narzędzi walki o prawdę historyczną. – Takie twierdzenie, z jakim mieliśmy do czynienia w czasie rządów poprzedniej ekipy – nie myślmy o historii, patrzmy w przyszłość, historia jest bez znaczenia, wszyscy mają być nowocześni, otwarci i zhomogenizować się w taką bezwładną masę bez narodowości i tradycji – to jest fikcja. Każdy naród, każde państwo, jeżeli poważnie siebie trakuje, swoją podmiotowść, swoją niepodległość, to bardzo twardo broni tradycji i swojej wizji historii, i my też to powinniśmy robić. Ale dyskusja o nowelizacji ustawy o IPN toczy się też poza środowiskami polonijnymi i przybiera inne perspektywy niż te prezentowane za drzwiami Polskiego Związku Narodowego. Losy ustawy o IPN oczami kanadyjskich mediów Główne kanadyjskie media z uwagą śledzą losy nowelizacji ustawy o IPN. W przeszłości także kanadyjskim mediom zdarzało się operować terminem „polskie obozy śmierci”. Był to raczej skrót myślowy, odnoszący się do lokalizacji (podobnie jak w zestawieniach „getto warszawskie” czy „getto łódzkie”). Zawsze takie sytuacje spotykały się z gorącym protestem mieszkających tu Polaków, z Kongresem Polonii Kanadyjskiej na czele. Listy do czołowych mediów stosowała też polska ambasada w Ottawie. Regularne podkreślanie, że obozy te były tylko zlokalizowane w Polsce, ale budowane i zarządzane przez niemieckich nazistów, przyniosły spodziewany skutek. Do obowiązujących w mediach stylebooków trafiły zalecenia, by nie stosować tego terminu, który może być niewłaściwie odczytany. Warto też dodać, że kanadyjskie media interesowały się planowanymi zmianami w ustawie o IPN jeszcze w 2016 roku, gdy ogłoszono inicjatywę ustawodawczą. Na łamach poczytnego magazynu „Maclean’s” prof. Jan Grabowski z Uniwersytetu w Ottawie krytykował odejście przez Polskę od ładu demokratycznego, w tym reformy PiS dotyczące sądownictwa i mediów. Przestrzegał też, że nowa władza chce na nowo pisać historię, i wskazywał zagrożenia, jakie niesie majstrowanie przy ustawie o IPN. „Na nieszczęście dla polskich władz – a na sczęście dla tych, którzy trudnią się badaniem przeszłości – historia Holocaustu, która jest stawką w tej grze, nie jest własnością polskiego rządu. Historia Zagłady europejskich Żydów jest w zasadzie jedyną światową cząstką historii narodowej Polski, która dociera do umysłów i serc ludzi na całym świecie. Każda próba uciszenia debaty i tłumienia badań akademickich nad różnymi aspektami histori Shoah może być, powinna być i – miejmy nadzieję – będzie widziana jako rodzaj przekłamań na temat Holocaustu albo zaprzeczenia Holocaustowi. A to coś, co spotka się z gorącym protestem międzynarodowej społeczności”. Dziś widzimy, że prof. Grabowski nie pomylił się, choć przeciwko jego słowom protestowała w 2016 roku ambasada RP w Ottawie, argumentując, że naukowiec wypacza proporcje udziału Polaków w zabijaniu Żydów (wedle Grabowskiego w czasie okupacji Polacy zabili ok. 200 tys. Żydów). Na chwilę sprawa ustawy o IPN przycichła, ale gdy tylko w styczniu ogłoszono planowane zmiany, pierwsza zabrała głos szefowa kanadyjskiej dyplomacji. Cynthia Freeland napisała na Twitterze, że Kanada jest zaniepokojona potencjalnym wpływem ustawy na wolnść słowa. „Wzywamy Polskę do poszanowania swobody intelektualnej i zapewnienia warunków swobodnej dyskusji oraz nauczania o potwornościach nazistowskich obozów śmierci”. Ambasador: W naszej społeczności i w naszych kościołach antysemityzmu nie ma Wkrótce, z końcem stycznia, publiczna stacja CBC opublikowała obszerną audycję poświęconą nowelizacji ustawy i nastrojom antysemickim w Polsce. W studiu radiowym abasador RP w Kanadzie Andrzej Kurnicki tłumaczył, że ustawa nie ma na celu pisania historii na nowo, ale zapewnienie, że będzie ona przedstawiana właściwie: „Chronimy wspólną pamięć obywateli polskich i obywateli żydowskich”. Przekonywał też słuchaczy, że nowe prawo jest odbiciem działających już przepisów o zakazie negowania Holocaustu, i uspokajał, że będzie przewidywało wyjątki dla badań naukowych i działalności artystycznej. Ambasador powiedział, że Polacy nie kolaborowali z nazistami przeciw Żydom i nie byli współwinni. „Były pojedyncze osoby, zgadzam się, które mogły nie zachowywać się tak, jak byśmy się tego spodziewali. Ale Polacy zapłacili cenę”. Dla zainteresowanych cały zapis rozmowy tutaj. Ambasador musiał zmierzyć się z zarzutem, że ustawa o IPN jest potrzebą na bieżące potrzeby polityczne. Na uwagę dziennikarki, że nowelizacja nie dotyczy przeszłości, ale „dzisiejszej polityki i dzisiejszego antysemityzmu”, ambasador odparł, że o tym nie może być mowy: „Nie ma antysemitzmu w polskim życiu, w naszej społeczności ani w naszych kościołach”. Na dowód tego ambasador stwierdził, że także do partii rządzącej należą Polacy o żydowskich korzeniach, a w Polsce „najwyżsi urzędnicy są w związku z żydowską rodziną”. Ale media nie wydają się przekonane. Głos zabrał Ed Sonshine, założyciej jednej z największych firm nieruchomościowych w Kanadzie, który wypowiedział się w obszernym materiale na temat kontrowersyjnej ustawy, jaki przygotowała agencja Bloomberg. Sonshine, którego żydowskie korzenie wywodzą się z Polski, opowiedział historię swojej rodziny. W 1945 roku jego wujowie wrócili do rodzinnej miejscowości na południu kraju sprawdzić, kto przeżył. Zatrzymali się na noc u polskiego gospodarza, który zgodził się przenocować ich w szopie. Ale wkrótce wrócił z ostrzeżeniem: w karczmie Polacy namiawiają się, by przyjść w nocy was zabić. Boją się, że wróciliście do swojego domu, po swoje mienie. Byliście i tacy, i tacy – zdaje się mówić Sonshine – jedni nas chronili, drudzy zabijali. O polskich okropnościach podczas wojny trzeba mówić tak samo jak o heroicznych czynach Polaków, tłumaczy. Sonshine, jako jednen z czołowych kanadyjskich biznesmenów, dodaje, że nowelizacja ustawy o IPN jest „niefortunna”. Konsul: Polska jest krajem demokratycznym Unii Europejskiej Poza tym, choć prasa w Kanadzie dawno odrobiła lekcje i – dzięki staraniom Polonii – nie używa się tu krzywdzących sformułowań „polskie obozy”, to dyskusja wokół IPN przeniosła się już na inny poziom. Media patrzą na kryzys co najmniej krytycznie, ale to tylko element szerszej układanki, dobrze widocznej z dystansu. Wyraźnie widzi się tu ciągłość przemian w Polsce po 2015 roku, ostry skręt w prawo i radykalne zerwanie z dotychczasowym demokratycznym porządkiem. Protesty wobec noweli są tylko kolejną odsłoną dyskusji o przemianach w Polsce, którymi Kanada jest zaniepokojona. Kilka dni temu dziennik „Toronto Star” opublikował bardzo obszerny tekst poświęcony polskim sprawom: „Polska musi stawiać czoła swej historii, a nie dławić dyskusję”. To przekrojowy materiał, mówiący czytelnikowi między innymi, że Polska była ofiarą hitlerowskiej napaści, i przypominający, że nasz rząd nie godził się na kolaborację. Opowiada też o naszej fundamentalnej roli w obaleniu komunizmu, ale też o dzisiejszym odchodzeniu od demokratycznych procedur i osuwaniu się w stronę autorytaryzmu. Z tekstu czytelnik dowie się, że jedni Polacy mają drzewka w Yad Vashem, lecz drudzy prześladowali, wydawali i zabijali Żydów w czasach drugiej wojny. Tekst pokazuje złożoność naszej historii, ale jest krytyczny wobec uciszania debaty w obszarach „szczególnie wrażliwych dla narodowców (także tych dominujących w obecnych rządzie w Warszawie), którzy obawiają się, że doniesienia o współpracy z nazistami będą paliwem dla, jak to nazywają, polityki wstydu, prowadzonej przez zagranicznych krytyków wobec Polski”. Swoją replikę do tekstu opublikował konsul generalny RP w Toronto. Krzysztof Grzelczyk wezwał „do opartego na równych zasadach i spokojnego dialogu, którego bez wątpienia potrzeba w tej sprawie”, i tłumaczył, że ustawa nie zagraża swobodnej debacie. „Polska jest wszakże należącym do Unii Europejskiej demokratycznym krajem, oferującym całkowite gwarancje sprawiedliwego traktowania każdemu, również prof. Janowi Grabowskiemu, którego hipoteza na temat wielkiej liczby Żydów, którzy zginęli rzekomo za sprawą działań Polaków, została zacytowana w artykule zaraz obok niewielkiej grupy 6706 polskich Sprawiedliwych”. Jakie zostały nam narzędzia? Nie trzeba przekonywać przekonanych, że obozy śmierci nie były polskie – to już tutaj wiadomo. Potrzeba nowej narracji, nowych wątków. W czasie gdy tutejsza prasa pisała o kontrowersjach wokół ustawy – i polskich trudnościach ze stawieniem czoła historii – konsul Krzysztof Grzelczyk urządził pokaz filmu o Irenie Sendlerowej i akcji ratowania żydowskich dzieci z getta. Na jego zaproszenie odpowiedzieli dyplomaci z Ukrainy i z Niemiec. To ważny gest naszych sąsiadów, że siadają z nami do stołu w dniach, kiedy coraz brutalniej dokonujemy samookaleczenia. Ale wielu więcej narzędzi nie ma. Projekcje filmu są ograniczone do wybranego grona zaproszonych gości. Za to nie ma ograniczeń w dostępie do materiałów takich jak niesławny film opublikowany przez organizację amerykańskich Żydów, którzy deklarują do kamery, że nie boją się mówić o „polskim Holocauście”. To takie filmy tu docierają, także do młodych odbiorców, którzy nie mają ugruntowanej wiedzy historycznej. Nie będą jednak szukać pomników, które pragną stawiać polskie władze. Na spotkaniu Polonii z przedstawicielami IPN były prawie same posiwiałe głowy. To dojmujący widok: brakuje Polaków i Kanadyjczyków polskiego pochodzenia, którzy byliby urodzeni później niż w stanie wojennym (czyli prawie 40 lat temu). To pokolenie urodziło się i mieszka w internecie, i to tam trzeba do niego mówić. Zabawa w wykorzystanie drzemiącego w Polsce antysemityzmu i próba zadekretowania prawdy na potrzeby bieżącej polityki krajowej wymknęły się władzy spod kontroli. Do tej pory działania polskich władz były co najmniej przeciwskuteczne. Pielgrzymowanie za ocean, by stawiać pomniki, polskiej racji stanu nie pomoże. Jeśli chcemy włączyć się w dyskusję o nas, jaką prowadzi się na świecie, musimy rozumieć kod, jakiego się w tej rozmowie używa. Póki co mówimy tylko sami do siebie. Mówimy o sobie tylko dobrze. A kto ma o nas inne zdanie, tego mowa jest antypolska. Świątynia Ludu – sekta Jima Jonesa i masowe samobójstwo w Gujanie. 18 listopada 1978 roku założyciel sekty Świątynia Ludu Jim Jones zmusił setki swoich „wyznawców” do popełnienia samobójstwa. Liczba ofiar sekty Jonesa wyniosła 909 osób. Tylko nielicznym udało się uciec z leżącej w Gujanie wioski Jonestown, którą sekta Data utworzenia: 10 kwietnia 2015, 11:58. Nowy, przerażających wątek w sprawie sekty wykradającej zwłoki z grobów na Pomorzu. Wiele wskazuje na to, że szaleńcy próbują ożywiać zmarłych! Zbezczeszczony grób Foto: Aleksandra Formaniewicz / Reporterzy Faktu wybrali się ponurego przycmentarnego lasu, by na własne oczy zobaczyć to przerażające miejsce, gdzie ktoś porzucił kości wykradzione w Wielkanoc z rodzinnego grobowca w Lęborku. Policyjny pies znalazł je kilometr od cmentarza. Otaczał je dziwny krąg, jakby ktoś wokół tańczył, a zaraz obok stał tajemniczy szałas. Całość sprawiała wrażenie, jakby ktoś próbował użyć kości, by sprowadzić coś lub kogoś do drewnianej konstrukcji. Czy to właśnie do szałasu mieli wracać zmarli albo ich dusze? Zdjęcia zrobione w tym mrocznym miejscu przesłaliśmy do specjalisty od sekt i okultyzmu na Pomorzu. Oto, co o sądzi o tym przerażającym zdarzeniu. „– W przeszłości zdarzały się przypadki zbezczeszczenia szczątków ludzkich przez grupy satanistyczne, lecz w tym przypadku nic na to nie wskazuje –” mówi ks. Grzegorz Daroszewski, diecezjalny duszpasterz osób i rodzin zagrożonych działalnością sekt i okultyzmem. „– Może to być działanie odradzających się religii rodzimych lub wyznawców kultu wicca, czyli czarostwa gdzie praktyki z użyciem ludzkich szczątków mają wielką moc szkodzenia innym –” wyjaśnia. Choć ksiądz nie mówi tego otwarcie, prawdą jest, że wiele pradawnych religii praktykowało próby wskrzeszania zmarłych i przywoływania ich dusz na ziemię. Czy takie pogańskie obrzędy odradzają się właśnie na Pomorzu? Tym bardziej, że zwłok wykradzionych w ostatnich miesiącach także z grobów w Wejherowie i Gdyni do tej pory nie udało się ich odnaleźć. Zobacz także Tajemnicza sekta kradnie zwłoki z grobów! FILM /7 Sekta wykrada zwłoki Aleksandra Formaniewicz / Z tego grobowca wykradziono kości /7 Sekta wykrada zwłoki BRAK Duchowny Grzegorz Daroszewski zajmujący się sektami /7 Sekta wykrada zwłoki BRAK Rogate bóstwo – w niego wierzą wyznawcy kultu wicca /7 Sekta wykrada zwłoki Aleksandra Formaniewicz / Z tego grobu też wykradziono zwłoki /7 Sekta wykrada zwłoki Katarzyna Naworska / Zdewastowany rodzinny grobowiec /7 Sekta wykrada zwłoki Katarzyna Naworska / Pan Józef był w szoku, dy zobaczył co sekta zrobiła ze szczątkami jego bliskich /7 Sekta wykrada zwłoki Katarzyna Naworska / Tajemniczy szałas obok miejsca znalezienia kości Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: 1 kwietnia 2009, 5:15. 19. Czy Różokrzyż to niebezpieczna sekta? Religia pragnąca zawładnąć umysłami i mieniem wiernych? Raczej filozofia życiowa obiecująca pomóc odnaleźć drogę do Słowo „sekta” pochodzi od łacińskich słów „secare”, co oznacza „odcinać”, „odrąbywać”, oraz „sequi”, czyli „postępować za”, „iść za kimś”, „naśladować”. Termin „sekta” bywa dziś stosowany w dwóch znaczeniach: węższym i szerszym. W szerszym znaczeniu „sektą” nazywa się każdy zorganizowany zbiór ludzi, pozostający w opozycji do społeczności, w której istnieje. Tak rozumiana sekta jest zatem grupą społeczną, której najistotniejszą cechą jest ostra izolacja w stosunku do danej społeczności i innych grup, jakie w niej istnieją. Natomiast w węższym znaczeniu „sektą” nazywa się grupę ludzi połączonych wspólnym przeżywaniem stanów zachwytu i uniesień religijnych. Tego rodzaju grupy powstają najczęściej na skutek protestu jakiejś ilości członków danego związku religijnego wobec tego, co dzieje się w jego obrębie. Pierwotnie pojęcia „sekta” używano na określenie odszczepieńczych grup wyznaniowych . Sekty spotykane były już w czasach starożytnej Grecji czy Rzymu. Także chrześcijaństwo w początkowym etapie było nazywane sektą w judaizmie . Współcześnie sekty określane są jako grupy religijne, wyodrębnione z którejś z wielkich religii, lub związki wyznaniowe, które oderwały się od któregoś z Kościołów i przyjęły własne zasady organizacyjne. „Raport o sektach albo nowych ruchach religijnych” wydany przez Watykan, a opublikowany w L’Osservatore Romano w 1986 roku, przytacza definicję sekty jako „grupy religijnej, posiadającej własny, indywidualny światopogląd, wywiedziony z nauk jakiejś wielkiej religii światowej, lecz nie tożsamy z nimi”. U źródeł powstawania sekt leży radykalny protest zbiorowy przeciw oficjalnej nauce danej religii czy Kościoła, lub przeciw panujących w nich obyczajom, formom kultu, strukturom organizacyjnym. Sekty są zaliczane do zjawisk naruszających w pewnym stopniu zasady porządku społecznego i ładu kulturowego, dlatego zawsze budzą emocjonalne reakcje zarówno wśród uczestników, jak i obserwatorów procesu ich rozwoju . Większość sekt staje w opozycji do panującego porządku społecznego, w którym miejsce uprzywilejowane, dominujące, uzasadnione tradycją i instytucjonalnym statusem społecznym zajmują wielkie grupy wyznaniowe i tworzone przez nie Kościoły. Nowe związki wyznaniowe często ze swej strony odmawiają legalności organizacjom macierzystym. Sekty i związki wyznaniowe na terenie województwa śląskiego, stan z 1931 roku Powszechny spis ludności, który został przeprowadzony w 1931 roku wykazał, że na ogólną liczbę 1 295 027 mieszkańców województwa śląskiego 1 195 036 osób było wyznania rzymskokatolickiego i ormiańskokatolickiego, co daje 92,30 % ogółu społeczeństwa. Wyznania greckokatolickiego i obrządku wschodniego Kościoła katolickiego było 813 osób, czyli 0,06%, a 434 osoby, czyli % było wyznania prawosławnego. Ewangelików wyznania augsburskiego było 45 412 osób, 21 278 wyznania ewangelickiego unijnego, 3331 – ewangelicko - reformowanego, 7248 wyznania ewangelickiego bez określenia przynależności, a 1421 innych wyznań chrześcijańskich, co daje 0,11% ogółu społeczeństwa w województwie. 18 938 osób było wyznania mojżeszowego, a 1115 osób było wyznania nieokreślonego, bez wyznania lub o wyznaniu nie podanym. W grupie osób, które nie określały swojej przynależności do konkretnej grupy religijnej byli adwentyści, baptyści, darbyści, herrenhuci, metodyści, starokatolicy, zielonoświątkowcy, Badacze Pisma Świętego i inni. Sekty i związki wyznaniowe na terenie katowickiej części województwa śląsko-dąbrowskiego w latach 1945-1950 Z prowadzonych wykazów stowarzyszeń i statystyk Kościołów i związków wyznaniowych wynika, że w latach 1945 – 1950 na terenie województwa katowickiego działali metodyści, baptyści, Zrzeszenie Religijne Zwolenników Nauki Pierwotnych Chrześcijan, Związek Wolnych Chrześcijan, Związek Stanowczych Chrześcijan, Adwentyści Dnia Siódmego, oraz Badacze Pisma Świętego (Świadkowie Jehowy). Bibliografia E. Janota, Sekty i związki wyznaniowe w województwie katowickim w latach 1945-1950, Katowice 2007, mps pr. mgr, Biblioteka WTL US, Katowice.
Czy niektorzy zwolennicy PO to sekta? superspec 14.04.10, 15:05 Dużo na to wskazuje bo z jednej strony sporo z nich deklaruje się jako
EKSPERT zapytał(a) o 14:08 Czy zielonoświątkowcy to sekta? To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 16:20: Oczywiście ,że nie . Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 19:30 poziomd odpowiedział(a) o 15:05 Każdy kościół ,który nawołuje do dobra i moralności jest kościołem dobrym niosącym dobry owoc. Po owocach ich poznacie! to jest sekta o korzeniach chrześcijańskich głosząca koniec świata i apokalipsę MORI. odpowiedział(a) o 14:12 Jezus nas nienawidził i jest martwy. blocked odpowiedział(a) o 14:36 Uważasz, że ktoś się myli? lub
Gość gość. Goście. Napisano Sierpień 20, 2016. jehowici to niesamowicie ohydna sekta, przesladują ludzi ktorzy chcą odejsc z ich sekty lub to zrobili , wspierają tylko siebie, dziwi mnie

Pani Maria mówi, że jej córka była kiedyś inna. Kiedyś, czyli zanim przystąpiła do krapkowickiej grupy Odnowy w Duchu Świętym. Od tego czasu posypała się jej rodzina i zaczęły problemy z wnuczkami, przyprawiające panią Marię o szybkie bicie Po raz pierwszy usłyszałam, że wnuczek chce się zabić, kiedy miał sześć lat - mówi Maria. - Kubuś wpatrywał się w przeciwległy blok, pytał, czy kiedy skoczy z dachu, to się zabije. I czy pójdzie do piekła...Ponownie to usłyszała, kiedy z wnuczkiem wyjechała do Staliśmy przy otwartym oknie, na wysokości drugiego piętra - mówi. - Znowu pytał, czy gdyby skoczył, to się zabije. Pani Maria nie wierzyła w to, co słyszy. - Kubusiu, czy ty chcesz się zabić? - upewniała Przecież już ci to mówiłem babciu... - powiedział cichutko. - Był tak bezsilny jak wtedy, gdy miał niecałe trzy latka i prosił, żebym została jego mamą - wspomina Maria. - Powiedziałam wtedy: "Kubusiu, ty przecież masz mamę, a ja jestem twoją babcią".Słowa wnuczka przeraziły panią Marię i natychmiast zadzwoniła do córki, która razem z zięciem pojechała na obóz zorganizowany przez krapkowicką grupę Odnowy w Duchu Świętym. - Chciałam, żeby córka wróciła do domu - tłumaczy pani Maria. - Odebrała telefon, porozmawiała z zięciem i powiedziała, że to niemożliwe. Że wrócą w umówionym terminie. Tylko Pan dzieci uzdrowi- Czuję się bezsilna, bo do mojej córki, odkąd przystąpiła do Odnowy w Duchu Świętym w Krapkowicach, już niewiele dociera - skarży się pani Maria. - Szukałam pomocy, napisałam list do sądu, poszłam z tym też do opolskiej kurii, ale tam usłyszałam, że to nie jest sprawa wiary. Córka pani Marii przystąpiła do grupy Odnowy, tam poznała przyszłego męża, więc na początku Maria tam chciała szukać rady i wsparcia. Poszła ze swoim rodzinnym problemem do lidera ich grupy. - To było zaraz po ślubie córki, ona zerwała ze mną kontakt - opowiada dalej. - Ją i zięcia wciągnęły sprawy wspólnoty. Od krapkowickiego lidera usłyszała: "Pani nie kocha córki, pani przeszkadza jej w drodze do Jezusa".- Teraz też córka spędza wiele godzin na wspólnotowych modlitwach poza domem, a 9-letni już Kubuś i 4,5-letnia Agatka ciągle pozostają pod opieką obcych- denerwuje się pani Maria. - Kubuś jest znerwicowany i nadal się moczy, a 4,5-letnia Agatka nie zaczęła jeszcze mówić. Błagałam córkę, żeby zabrała dzieci do lekarza. Ale ona tylko po zięciu powtarza: "Tylko Pan dzieci uzdrowi". Ja też modlę się o zdrowie wnuków, ale Bóg po coś dał mądrość lekarzy, ale oni to odrzucają. Andrzej Krajka, lider krapkowickiej Odnowy w Duchu Świętym, spokojnie odpowiada na pytanie, czy członkowie grupy mają problemy z wychowywaniem dzieci. - Może się zdarzyć indywidualny problem jakiejś rodziny, ale nie jest to problem całej wspólnoty, to jakaś bzdura - podkreśla Andrzej Krajka. - Nie mamy żadnych problemów z dziećmi. Jesteśmy normalnymi rodzinami, żyjemy zgodnie, a wychowanie dzieci to jeden z priorytetów wspólnoty. Jeśli pojawiają się takie opinie, że mamy problemy z dziećmi, to jest to niesmaczne i boli mnie to, że tak mówią o wspólnocie. W ogóle o naszej wspólnocie krążą niestworzone parasolem parafiiMaria już wie, że jest "ze Świata". - Oni tak mówią o każdym, kto jest spoza ich grupy, czyli Odnowy w Duchu Świętym - tłumaczy. - Trzymają się razem. Mówią też, że diabeł zawładnął tymi, którzy nie podzielają "wspólnotowego" myślenia. Grupa od wielu lat budzi w Krapkowicach kontrowersje. Spora część wiernych dziwi się, że grupa Odnowy w Duchu Świętym, chociaż formalnie pozostaje przy parafii św. Mikołaja, to jeszcze do niedawna głośno przeczyła katolickim prawdom, np. świętości Matki Bożej. - Dzisiaj nadal to robią, tylko ciszej - mówi Elżbieta C., nauczycielka z Ale co dorosły zmilczy, to dziecko ujawni. Zauważyłam, że dzieci członków Odnowy wywijają różańcem po lekcji religii, to im mówię, że nie wolno tak robić. Usłyszałam, że mama im mówi: różaniec to głupota, komunia święta to "wafel", a święci to "bajki, w które wierzą stare babcie".Nauczycielka twierdzi, że dzieci członków Odnowy przychodzą do szkoły niewyspane, bo do późna siedziały u "cioci", kiedy ich rodzice modlili się na spotkaniach wspólnoty. Dla tych dzieci członkowie grupy to "ciocia", "wujek".- Obserwuję uczniów, których rodzice są w Odnowie, od dawna - dodaje Elżbieta C. - W klasie trzymają się razem, izolują od tych spoza wspólnoty. Podobnie jak ich rodzice...- Oni nie potrzebują z nami dialogu, oni się dobrze czują tylko wśród swoich - irytuje się Jerzy U., parafianin ze św. Mikołaja. - Skoro chcą budować krainę szczęśliwości, to niech budują ją z nami, a nie odcinają się od parafii. Na początek Odnowie przydzielono salkę parafialną, potem na miejsce spotkań dostali cały kościół Miłosierdzia Bożego. - Z jednej strony chcą korzystać z parafii i się nią zasłaniać - mówi nauczycielka. - Z drugiej - robią wszystko, żeby utrudnić jej działanie i dyskredytować proboszcza. I wylicza:- Kiedy nasz proboszcz organizował drogę krzyżową, to oni organizowali w parafii Nie szanują naszej mszy, bo w tym samym czasie w pobliżu kościoła głośno coś innego A kiedy proboszcz nie chciał się na coś zgodzić, to wywiesili szkalujące go plakaty w całym Doszło do tego, że proboszcz jeszcze ich z ambony przepraszał za to, że im odmówił udostępniania salki - opowiada Jerzy U. - Widzieliśmy jego upokorzenie, współczuliśmy mu, ale co mogliśmy zrobić? Przecież opolska kuria akceptuje działalność tej grupy...Sam proboszcz parafii św. Mikołaja, ks. Edgar Loch, nie chce o tym rozmawiać. Mówi tylko, że jako kapłan winien jest posłuszeństwo jest zakłopotana- Grup Odnowy w Duchu Świętym w opolskiej diecezji jest wiele, są takie, które wnoszą do życia swoich rodzin i parafii wiele dobrego - tłumaczy ks. biskup pomocniczy Paweł Stobrawa. Grupy wprowadził papież Paweł VI, jako "wiosnę Kościoła".Ale są też inne grupy Odnowy: głoszą jakieś nowe prawdy, sprzeczne z obowiązującą doktryną Kościoła, mimo to nadal działają w jego obrębie. Pytanie o krapkowicką grupę Odnowy wywołuje w opolskiej kurii diecezjalnej zakłopotanie. - Nie będziemy rozmaw

Sekta zabójców. Pierwszy tom trylogii o losach młodej wojowniczki Dubhe, która ma uratować świat Wynurzony przed Gildią Sektą zabójców. Dziewczynka, gdy miała osiem lat, w trakcie zabawy przypadkowo zabiła swojego kolegę, przez co została wyrzucona z rodzinnej wsi. Przetrwać pomógł jej wtedy tajemniczy Sarnek, dawny najemnik
zapytał(a) o 15:08 Czy Zielonoświątkowcy to sekta, jakieś wyznanie, czy też religia? Mam nawet przyjaciółke, która do tego należy, ale nigdy mi nic nie mówiła o żadnych rytuałach, hipnozie itp. a widzę, że tego jest pełno w necie np. ludzie-psy [LINK] czy jakieś kulty z wężem [LINK]nic nie rozumiem. Opowiadała mi tylko, że nie uznają Maryi jako świętej. W sumie oni kościołów nie mają tylko jakieś domy, anie wiadomo co się tam dzieje. Na początku myślałam, że to religia jak inne. Później jak rozmawiałam z pewną osobą z rodziny to mówiła mi że to sekta, opowiadała tam troche i nich i teraz już nie wiem co o tym sądzić. Myślę, że dobrze by było wysłuchać osoby, która od tego odeszla i by się wypowiedziała co? jak? dlaczego? itp. Co Wy o tym sądzicie? To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Wiluroza odpowiedział(a) o 15:12: Jestem Zielona. Jest to wyznanie protestanckie. Jeśli chodzi o linki, to nie są Zielonoświątkowcy, tylko Toronto Church. Specjalnie jest tak zrobione, aby protestantów brać za jakąś sektę. Jak chcesz więcej się dowiedzieć to napisz mi na profilu, a na pewno wszystko Ci wytłumaczę. Odpowiedzi Josеk odpowiedział(a) o 17:13 To cholerna sekta, która zniewala ludzi, podtruwa ich i szprycuje środkami psychotropowymi. Obejrzyj sobie filmiki na YT - doskonale to porównać do Grimy i króla Theodena z Władcy Pierścieni. Oni właśnie tak zatruwają mózgi. Widziałem już te tego co wiem,to ruchy zielonoświątkowe,a nie kościół drugiej strony jeden z zielonoświątkowców tłumaczył mi,ze szczekanie i i inne zwierzęce odgłosy to dowód działania ducha inne zdanie,ale to nie miejsce na sporą wiedzę biblijna,ale też sporo przejęli w spuściźnie po to normalne,zarejestrowane wyznanie. masssimo odpowiedział(a) o 15:09 znam takze osoby , ktorzy do niej naleza , i w zasadzie to oni duzo czytaja pisma swietego , odbywaja sie u nich msze , chrzty itp. mam koleżankę ,należąca do tej religii i jest to poprostu odmiana religii katolickiej ,zaprotestowanie czegoś , nie uznają Maryji i Papieża ,ale mi sie wydaję ,że to nie jest żadna sekta :) EKSPERT6mm6 odpowiedział(a) o 15:10 Czy to prawda, że u zielonoświątkowców alkohol jest zabroniony? "Samej wody już nie pij, ale używaj po trosze wina ze względu na twój żołądek i częste twoje niedomagania." (1 List do Tymoteusza 5,23) Zielonoświątkowcy uważają, że Biblia pozwala spożywanie niewielkich ilości alkoholu ze względu zdrowotnych. Inaczej jesli ktoś pije dla kaprysu. W Liście do Efezjan 5,17-18 jest napisane: " Dlatego nie bądźcie nierozsądni, ale rozumiejcie, jaka jest wola Pańska. I nie upijajcie się winem, które powoduje rozwiązłość, ale bądźcie pełni Ducha" Musimy pamiętać jak wiele zła i krzywdy wyrządził alkohol przez niewłaściwe używanie. Aby chronić siebie i innych przed takimi zachowaniami zielonoświątkowcy na ogół powstrzymują się od alkoholu, gdy nie ma potrzeby zdrowotnejCzy to prawda, że zielonoświątkowcy unikają świeckiej telewizji?Dzisiejsza telewizja jest bardzo zepsuta i zdemoralizowana. Sceny przedstawiane nie prowadzą człowieka w żaden sposób ku dobremu. Nie ma prawie filmu, który odbywał by się bez użycia przemocy lub scen łóżkowych. Pokazuje się przemoc, która doprowadza dzieci do ​​agresji. Mogą one również zostać zachęcone przez telewizję do zażywania tytoniu i innych narkotyków. Sceny miłosne i pornografia prowadzi wielu dorosłych na pokuszenie seksualne. Te obrazy są bodźcem dla wielu myśli, które prowadzą do grzechu. Aby tego uniknąć zielonoświątkowcy twierdzą, że najlepiej nie oglądać niemoralnej telewizji. Innym powodem jest to, że marnuje się przez telewizor cenny czas, w którym można by zrobić wiele dobrego i służyć nie mają tendencji to wyrażania swoich z nimi poważne wyznania i inne tego typu zainteresowanie drugą osobą wykazują zupełnie inaczej niż nich dowodem na zainteresowanie jest utrzymywanie częstego kontaktu z osobą,interesowanie się jej ich ewangeli piszę: Najpierw przyjaźń,potem coś zielonoświątkowców przyjaźń jest pierwszym krokiem do miłości,a właściwie jego większą dla innych moze byc to ze nie wyraża swojego zainteresowania ze utrzymywaniem kontaktu dają wyraźną oznakę zainteresowania Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
a04s.
  • 1207fnom7c.pages.dev/259
  • 1207fnom7c.pages.dev/228
  • 1207fnom7c.pages.dev/369
  • 1207fnom7c.pages.dev/80
  • 1207fnom7c.pages.dev/376
  • 1207fnom7c.pages.dev/247
  • 1207fnom7c.pages.dev/134
  • 1207fnom7c.pages.dev/242
  • 1207fnom7c.pages.dev/236
  • czy zielonoświątkowcy to sekta